Ten post jak zauważyliście nie ma tytułu. Nie dlatego, że zapomniałam, nie miałam pomysłu czy zwyczajnie mi się nie chciało. Postanowiłam nie nazywać tego wpisu, ponieważ chcę, aby każdy kto to przeczyta sam nadał sobie tytuł.
Przez pewien czas, wieczorami często się zastanawiałam nad na prawdę rozmaitymi tematami i tezami niegdyś postawionymi przez innych. Zauważyłam jak duże znaczenie ma dla mnie samopoczucie ludzi otaczających mnie. W jednej chwili potrafię zmienić humor z bardzo dobrego na gorszy i chodzić przygnębiona do końca dnia jeśli coś złego dzieje się bliską mi osobą. Nawet, jeśli dana sytuacja wcale mnie nie dotyczy. Zawsze staram się przeżywać dzień pozytywnie i dostrzegać drobne gesty, które są w stanie uzupełnić mój dzień. Jednak mimo tego czuję smutek innych. Coraz częściej zauważam brak chęci (właściwie to do wszystkiego).
Po kilku tak spędzonych tygodniach chciałabym już wstawać z humorem i zapałem. Czekam tylko na wiosnę. Wszystko wtedy odżywa, pobudza się. Pogoda, która wpływa często na nasze samopoczucie prosi się o uśmiech. Pomijając jednak wszelkie aspekty warunków atmosferycznych, chciałabym przekazać wam żebyście doceniali to co macie. Rodzinę, przyjaciół, drugą połówkę, znajomych, dach nad głową, dostęp do cywilizowanego świata i mogłabym wymieniać tutaj bez końca, ale każdy z was sam dokończy tę listę. Szukajcie porad i wsparcia u innych, ale nie sprawiajcie im smutku. Zarażajcie pozytywną energią :)